Skip to main content
ArchiwumPJPJ2018 EwangelizacjaTwoja HistoriaWokół PJ

Twoja historia – Agnieszka Badowska i Dorota Drobot

By 20 czerwca 2013No Comments

„DLA BOGA NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH”

Z tymi słowami na ustach przyjechałyśmy na PJ, ale wcześniej zaufałyśmy w 100% Panu.

Przed wyjazdem musiałyśmy się uporać DLA NAS z ogromnymi problemami, ale nie DLA BOGA .

Na początku powstał problem Gdzie będziemy spać? Nie mamy namiotu.. Ale Bóg szybko go rozwiązał.. Dał nam nowy, 2-osobowy namiot z materacem i plecakiem. A to wszystko jeszcze w prezencie od wujka, więcej niż oczekiwałyśmy.

Po rozwiązaniu jednego problemu przyszedł następny pod nazwą pieniądze. Ale nie traciłyśmy wiary.  Mówiłyśmy do siebie Panie, jeśli nas tam chcesz, to rozwiążesz ten problem.  Czekałyśmy dość długo w niepewności. W czwartek  ( 26.07) powoli dochodziło do nas, że w tym roku najwidoczniej mamy jeszcze nie jechać. Natomiast następnego dnia (dzień przed planowanym wyjazdem, czyli 27.07) po godzinie 9, niespodziewanie dzwoni mój proboszcz ks. Jan, odebrałam zaspanym głosem i zrozumiałam jedynie pierwsze słowa jedziecie na PJ, pomogę wam finansowo – mój proboszcz nic nie wiedział, że nie mamy pieniędzy, nic mu nie mówiłam, wiedział tylko, że obie bardzo pragniemy jechać. I nam pomógł, dał nam wystarczającą ilość pieniędzy, aby opłacić przejazdy i PJ.

28 lipca (sobota) z rana miałyśmy mieć pociąg. Było to jedyne najbardziej pasujące połączenie, aby przyjechać do Kostrzyna. Ale i tutaj powstała próba zaufania. Przyjechałam na PKP, ale Doroty nie było, nie odbierała telefonu, nie odpisywała na sms-y, bardzo się martwiłam, jeszcze ona miała bilety. Jednak nie pozwoliłam opanować się złości. Ciągle w głowie miałam myśl, że jeżeli mamy tam być to będziemy, bo DLA BOGA NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH, co przez ostatni okres bardzo nam udowodnił. Dosłownie parę minut przed odjazdem pociągu zjawiła się Dorota z tatą, okazało się, że zasapała, a jej tata czuwał i ją obudził

Będąc już w drodze zaczęłyśmy sobie uświadamiać, co zrobiłyśmy. W naszych głowach powstawały różne uporczywe myśli. Nie mogłyśmy wyobrazić sobie tam mycia, nie wzięłyśmy w końcu miski, dla naszego pocieszenia przypomniało mi się, że zawsze są chusteczki mokre. Potem powstało pytanie, jak tam dojdziemy w końcu nie znamy drogi, ale i tutaj Bóg długo nie zwlekał z odpowiedzią. Będąc w Szczecinie na peronie, oczekując pociągu do Kostrzyna Dorota zaczepiała ludzi, nie wiem, po czym, ale poznawała jadących na PJ i tak dzięki jej otwartości stworzyła się grupa osób, którzy już byli wcześniej na PJ i wiedzieli jak dojść.

Ten burzliwy okres przed wyjazdem pomógł nam jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga i jemu zaufać  za co Chwała Panu!

PS1 Jeżeli masz jakieś obawy przed przyjazdem na PJ to Zaufaj Panu, On sam będzie działał.

PS2 Jeżeli dotarłeś aż tutaj to chcemy prosić Cię o krótką modlitwę:

Czy dzisiaj mogę opowiedzieć komuś o Jezusie? Że go spotkałem, usłyszałem, doświadczyłem Jego mocy? Jeśli nie, to Jezus ma na to sposób. Prawdziwych świadków z wystraszonych uczniów Jezusa tworzy dopiero Duch Święty. Prośmy Ducha Świętego o łaskę bycia świadkiem. Niech w Kościele nie brakuje tych, którzy będą mówić: „Spotkałem Jezusa, usłyszałem Jego słowa, doświadczyłem Jego mocy”.

Agnieszka Badowska i Dorota Drobot, Słupsk