Skip to main content
PJ 2018 Wokół PJPJ Goście specjalniPJ2018Życie na PJ

Fisheclectic: w małżeństwie najważniejszy jest Bóg, nie mąż czy żona

By 2 sierpnia 201818 kwietnia, 2023No Comments

Fisheclectic, czyli Joanna i Łukasz Kupczyńscy* przez swoją muzykę pokazują intymną, bliską relację z Bogiem; nie tylko osobistą, ale też tę budowaną jako małżeństwo. I mówią, że im bardziej kochają Boga, tym bliżej im do siebie.

 Anna Malec (Aleteia.pl): „Pragnę ci dać wszystko co mam, serce niepodzielone” – to fragment utworu „Zazdrosny” z Waszej najnowszej płyty. Słyszałam o nim dwie opinie: że to utwór osoby konsekrowanej, i jej wyznanie miłości Chrystusowi, albo że to miłosna pieśń żony do męża. Okazuje się, że ani jedno, ani drugie. Utwór wykonuje małżeństwo z ponad 20-letnim stażem, które stara się wspólnie kochać Boga. Jak budować taką bliską, intymną relację do Boga we dwoje? 

Joanna Kupczyńska: Piosenkę „Zazdrosny” rzeczywiście napisałam do Boga. Miałam trudny czas, czułam się wypalona i w życiu, i w służbie, nie czułam zadowolenia.

Doświadczyłam wtedy, podczas modlitwy, że Bóg sam mnie zatrzymuje i zaprowadza do mojego miejsca pierwszej miłości. Ten tekst jest właśnie o tym. Bóg nie chce, żebym robiła cokolwiek z przymusu, to nie ma sensu, jeżeli zapominam o miłości do Niego.

A przy tym jesteśmy w małżeństwie i nawet to, w jaki sposób wybraliśmy siebie, jest związane z Bogiem. Ja szukałam mężczyzny, który zakochał się w Jezusie, i Łukasz właśnie taki był.

Dla mnie to jest niesamowite, że choć Bóg ma nas na własność, jest o nas zazdrosny i buduje z nami głęboką relację, to jednocześnie dzieli się nami. Możemy założyć rodzinę, kochać męża, żonę całym sercem, kochać swoje dzieci. Przykazanie jest takie, by kochać Boga z całej siły, ale też by kochać z całego serca swojego bliźniego i za niego oddawać życie. To się nie gryzie.

Łukasz Kupczyński: Nawet nie tyle się nie gryzie, co wręcz się łączy. Tak bardzo, że nawet te utwory, które śpiewamy bezpośrednio do Boga, można interpretować jako relację między mężem i żoną. Dla mnie te rzeczywistości się przenikają.

I w naszym życiu też tak jest. Ponieważ kochamy Boga, to dzięki temu też możemy kochać siebie nawzajem.

On jest mi w małżeństwie tak bardzo potrzebny, że nie jest kimś trzecim, ale jest tą najważniejszą osobą między mną a Asią. Nawet jeśli zdarzają się nam jakieś nieporozumienia, to wiem, że mogę liczyć na Jego pomoc.

On jest naszym nauczycielem i mistrzem, do którego się uciekamy. Biegniemy do Niego i zawsze jest tak, że jeżeli się koncentrujemy na Nim a nie na sobie, to On nam wszystko tłumaczy, pokazuje, uspokaja nas.

Jak mężczyzna może być zakochany w Bogu?

Łukasz: (śmiech) Na pewno nie tak, jak w kobiecie! Jestem zakochany w Bogu, jak w tatusiu, w źródle swojego życia, kimś, kto jest najbliższy. Mam poczucie, że jestem Jego bardzo drogim przyjacielem, za którego oddał życie. To wywołuje we mnie i miłość, i zachwyt.

Jak się Go poznaje w modlitwie, przez swoje życie, doświadczenia, rozmawianie z Nim, czytanie Słowa, to poznaje się Jego piękno. Wtedy to nie jest problem dla mężczyzny, żeby się w nim zakochać.

Joanna: To jest ciekawe, bo z drugiej strony kobieta musi też dorosnąć do synostwa. Więc ostatecznie w tych sprawach nie ma płci, Bóg pała miłością sam między sobą – będąc w Trójcy, która jest ciągle aktywna. Przez to, że jesteśmy w Nim zanurzeni, stajemy się jakby częścią tej aktywnej miłości. To nie ma nic wspólnego z tym, czy jesteśmy kobietą czy mężczyzną, to jest miłość między Bogiem a człowiekiem, miłość w naszym duchu, który jest bardzo realny.

Myśląc stereotypowo, jeśli kobieta chce być oblubienicą Chrystusa, to znaczy, że nie wychodzi za mąż, żeby nie mieć podzielonego serca. Czy da się kochać oblubieńczo jednocześnie Boga i człowieka? Czym się różni taka miłość do mężczyzny od miłości do Boga?

Łukasz: Zastanawiam się, czy my kiedykolwiek czuliśmy tutaj jakiś rozdźwięk, czy mieliśmy taki dylemat, że jeśli zbliżam się bardziej do Boga, to oddalam się od męża, albo jeśli zbliżam się do męża, to oddalam się od Boga. Wydaje mi się, że nie. Że jest wręcz przeciwnie.

Bywa, że mąż jest zazdrosny, jeśli żona poświęca np. za dużo czasu na bycie w kościele.

Joanna: Myślę, że dzieje się tak wtedy, kiedy mężczyzna sam nie zna Jezusa i Jego miłości, i nie wie, że On daje nam absolutnie wszystko, całe swoje dziedzictwo. Kiedy znamy Jezusa, to nie możemy być zazdrośni o Jego miłość.

On tak naprawdę daje nam większą miłość do innych. Uczy patrzeć Jego oczyma. Nie wiem, jak to jest możliwe, ale im bardziej kochamy Boga, tym bardziej kochamy męża czy żonę.

A czy Bóg może być zazdrosny o miłość żony do męża czy męża do żony?

Joanna: Rzeczywiście Bóg mówi, że jest zazdrosny, ale o naszego ducha i nie chce, żebyśmy tego ducha dzielili, czyli żebyśmy spuścili z Niego wzrok, żeby coś innego nas pochłonęło, jakaś miłość tego świata, czy cokolwiek, co pochłania naszą energię i jest dla nas niszczące.

W tym sensie Bóg jest o nas zazdrosny i chce być ciągle na pierwszym miejscu, wypełniać nas. Ale nie stawia takich granic, żebyśmy nie mogli dzielić swojego życia z kimś drugim.

Łukasz: Zazdrość jest pozytywną cechą Boga. Nam ona się kojarzy negatywnie, ale w Bogu to jest jego aktywna, żarliwa miłość. On jest w stanie zrobić wszystko, żeby nas ratować. Chce samego dobra dla nas, więc kiedy widzi, że coś jest nie tak, to chce nas z tego wyciągać.

Joanna: Małżeństwo też po to jest na ziemi, żeby pokazać pełnię Boga. On teraz traktuje nas jak jedno ciało, jesteśmy jednym organizmem, i Bóg też od nas razem przyjmuje tę miłość. Choć każde z nas też buduje z Nim relację indywidualną.

On widzi w tym też jakiś plan – traktuje nas jak jedną rodzinę, całość, a nasze małżeństwo jak swoją oblubienicę.

Czy Wasza relacja z Bogiem przed małżeństwem była inna niż ta, którą macie teraz, jako jedno ciało?

Łukasz: Moje doświadczenie jest takie, że relacja z Bogiem pogłębia się przez małżeństwo.

Joanna: Jesteśmy sobie po coś dani. Bóg kształtuje nas przez to, że jesteśmy razem. Oczywiście, osobno było nam wspaniale z Panem Bogiem, ale razem zaczęliśmy wydawać owoce. Na 100% wiem, że nie wydalibyśmy ich w takim kształcie, gdybyśmy byli osobno.

I nie chodzi tylko o dzieci, ale też o owoce w postaci naszej muzyki, twórczości.

Patrząc wstecz, wiemy, że sami byśmy sobie tego nie wymyślili. Kiedy się spotkaliśmy, nie wiedzieliśmy, co w nas jest, i że takie rzeczy mogą z tego powstać. Niezwykłe jest odkrywanie Bożego planu razem.

Co mówicie światu jako małżeństwo? Jaki jest Wasz przekaz?

Łukasz: Myślę, że przez naszą muzykę chcemy pokazać intymność z Bogiem i powiedzieć ludziom, że możliwa jest bardzo bliska relacja z Nim. Ten wątek przewija się w naszej twórczości. Najbardziej nas to porusza.

*Joanna i Łukasz Kupczyńscy – małżeństwo od ponad 20 lat, są rodzicami 4 córek. Jako duet Fisheclectic zadebiutowali w 2012 roku. Tworzą muzykę w stylu alternatywnego pop. Do tej pory wydali trzy płyty – „Wejdź” (2012), inspirowaną Pieśnią nad Pieśniami, „Biorę ciebie” (2015) i „Jeszcze nie znikaj” (2018). Mieszkają w Gorzowie Wielkopolskim.

Wywiad ukazał się na stronie aleteia.pl