Skip to main content
ArchiwumNews

Niedziela – Msza św. – homilia ks. A. Godnarski

By 4 sierpnia 2013No Comments

Pytanie na początek? Czy jesteście bogaci – czy jesteście biedni?

Podsumowując Przystanek Jezus mam wewnętrzne przeczucie, że nie mogliśmy w roku wiary zrobić nic lepszego jak przyjechać na ewangelizację taką jak tu. Nie chodzi o wystawienie katechizmu, czy dokumentów soborowych w kościołach. Chodzi o takie „podgrzanie wiary” w kościele w czasie modlitwy, by nie móc w wytrzymać w kościele i by jak Jezus wychodzić na spotkanie ludzi tam gdzie są.

Wielu było w tym roku nowych ewangelizatorów. Cieszymy się Wami. Wychodziliśmy do człowieka, który nie potrafi znaleźć się we wspólnocie Kościoła. Jezus, który chce by głosić Jego miłosierdzie prowadził nas w tym czasie.

Jeden z chrześcijan z Chin opowiadał o ataku na nich. Kiedy ludzie włamali się już do ostatniego pokoju zobaczyli obraz Jezusa Miłosiernego. Oprawcy odeszli zaszokowani.

Za każdym z pytań stawianych na Przystanku stoi to fundamentalne – jaki jest sens mojego życia? Człowiek który nie poznał Boga nie musi być zły, ale nie poznał miłości. Czy gromadzisz skarby czy się dzielisz? Serce przepełnione miłością nie może wszystkiego zatrzymać dla siebie. Nikt nie płaci – dlaczego więc podejmować taki trud? Taka jest miłość.

Niesamowite świadectwa kapłanów – tu odnawiam sens swojego kapłaństwa – powiedział jeden z nich. Co się dzieje? Wiem, że jestem potrzebny Jezusowi. Przystanek Jezus odnawia się łaska powołania, także odnawiają się relacje małżeńskie. Dzieląc się wiarą widzimy, że ona się mnoży. Nie zadzieramy nosa. Chociaż mamy świadomość, że idziemy za wezwaniem papieża Franciszka. Różne okoliczności mogą próbować nas zatrzymać.

 

Świadectwo ks. Bogusława:

Jestem tu na urlopie u rodziców.  W dniu rozpoczęcia Przystanku moja mama zachorowała . Przestała chodzić z powodu zakrzepicy pod kolanem. Tak było przez cały tydzień. Głosiłem, że Bóg jest dobry na przystanku. Do wczoraj ciągle myślałem o mamie. Ona też załamała się duchowo. We wtorek powiedziała, że ofiaruje cierpienia za ewangelizatorów i syna. Było coraz gorzej. Trzeba było wzywać karetkę. Wczoraj spojrzałem na obraz Jezusa Miłosiernego i miałem przekonanie by iść jeszcze z innym bratem księdzem by pomodlić się za mamę. Po modlitwie mama wstała i poszła do drugiego pokoju. Dziwna choroba. Zaczęła się na początku Przystanku. Bóg nie zostawia ewangelizatorów samych. Bóg jest. Jezus żyje i jest Wszechmogący.

 

Proszę włączajcie się w dzieła ewangelizacji tam gdzie będziecie. Trzeba być razem by zapalać innych. Módlcie się za swoje parafie, za biskupów, za księży – by dzieło ewangelizacji mogło iść do przodu. Nie dajcie się niepokoić ludziom, którzy chcą zastraszać. Nie ulegajmy strachowi – kto się lęka nie wydoskonalił się w miłości.

Złóżmy wszystko na ołtarzu Pana. On ma moc przemiany – nie lękajmy się, ale ufając Jezusowi idźmy do przodu i głośmy ewangelię łaski wszelkiemu stworzeniu.